Początek marca miał być dla nas czasem pokazania Światu projektów, nad którymi pracowaliśmy. Zamiast tego, od tygodnia walczę na wojnie.

Jako samodzielna mama nie mogę ryzykować wyjazdu w głąb Ukrainy. Nie jestem daleko na froncie. Jednak z grupą niesamowitych ludzi, z którymi ta wojna mnie połączyła, wspieramy naszych sąsiadów jak tylko możemy. Pracuję od 9 rano, do 2-3 w nocy niemalże bez przerwy.

Już w niedzielę, mieszkańcy, którzy prawie się nie znali zaczęli organizować lokal. W poniedziałek, na jego przekazanie zgodził się Pan Stelmach. Nieodpłatnie udostępnił obcym ludziom pomieszczenie o powierzchni 200 m2, żeby mogli czynić dobro!

To wszystko nie byłoby możliwe bez pomocy Kamila Kurzyńskiego, prowadzącego m.in. firmę Maxfol. W pierwszych dniach zapewnił nam kluczowe wsparcie w transporcie pomocy od innych przedsiębiorców oraz nasze paczki pod granice. Do tego wsparł nas materialnie w ogromnej ilości swoich produktów.

Pomoc jest niezbędna, żebyśmy mogli wspierać punkty graniczne oraz realizować transporty do korytarzy humanitarnych na tak dużą skalę, jak odbywało się to do tej pory. Jednak w tym gronie mamy ograniczone zasoby, jeśli więc możecie wesprzeć nas najdrobniejszą sumą- pomożecie nam karmić naszych głodnych sąsiadów, którzy cierpią tak, jak kiedyś cierpieli nasi rodacy.

Mam wielką nadzieję opisać wszystko dokładniej. Jednak dochodzi 2 w nocy a ja czekam na telefon od Uliany, po którą pojadę na granicę, kiedy za mi znać, że dotarły do odprawy paszportowej. Niedzielne popołudnie spędziłam szykując 'wyprawkę’ i mieszkanie dla niej oraz jej rodziny.


Gabriela

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze